przyjaciel stracił jeden po drugim wszystkie punkty oparcia i cofnął się daleko na północny wschód, to jest w kierunku skąd przybył jako nieproszony opiekun i „oswobodziciel“.
POLOWY
POD NADWÓRNĄ.
„Jeżeli chodzi o straty — pisał sam pułk. Januszajtis o stratach swego batalionu w bitwie o Nadwórnę — to mimo wszystko miałem dużo szczęścia. Mimo celności artyleryi rosyjskiej miałem 36 rannych i 4 zabitych. Ranni przeważnie lekko.
Przypisuję to rzadkości tyralierek“. Ale byli ranni i zabici. Na skraju Pniowa zginął Mieczysław Czechowicz wpadłszy z patrolą w zasadzkę w opłotkach wsi, broniąc się do ostatka bohatersko, nie prosząc kozaków o pardon do ostatka. Śmiertelnie ranny przykląkł Czechowicz do modlitwy ostatniej i padł martwy. Rannych było wielu. Toteż miał pełne ręce komendant polowego szpitala pod Nadwórną, mieli jej też pod dostatkiem bohaterscy sanitaryusze czasu bitwy.