sztoru WIELKIEGO MIŁOSIERDZIA. Człowiek ten mógł zajść bardzo daleko... ale żegnaj mi! Widzę, że zbliża się Jego wysokość Przynaglacz Pracy. Zmykam! Zmykam, inaczej dostanę kreskę w KSIĘDZE SPRAWIEDLIWEJ OCENY.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Lubił przesiadywać nad morzem. Próżnował, jak mówili ludzie, po całych dniach i gapił się bez celu.
— Czemu? Czemu? — jęczała jego dusza.
A w KSIĘDZE SPRAWIEDLIWEJ OCENY czerniło się od kresek na jego stronicy.
Często otaczali go ludzie. Przystąpił naprzód jeden i zagadnął:
— Nad czem to dumasz Istagogu? Powiedz.
— Nad daremnem, zabronionem pytaniem, Chloerze pracowity. Nad tem, kto wydał rozkaz bym się stał, kiedy się to stało i czemu się stało?
Pracowity robotnik kiwnął smutnie głową i szeptał drugim, o czem duma Istagog, który myśli za ludzi.
Tak się zbierały czasem spore tłumy, pośród nich pojawiał się zaś niekiedy mądry Saceidos i wstąpiwszy na kamień jak i albo belek porzucony przez fale mówił.