Strona:F. Mirandola - Tropy.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

lat w postaci odmiennej, tak, że je poznać trudno. Mówi się wówczas: to człowiek zesłany od Boga. Takie przynajmniej mają zapatrywanie mieszkańcy Starego Domu.
— Dobrze! — zakończyłem. — Proszę mi teraz powiedzieć, jaki masz pan do mnie interes. Ciało moje zbudzi się niebawem i zechce jeść. Muszę coś dlań obmyśleć.
— Nie znajdziesz pan nic dla swego ciała w Wielkim Lesie. Zioła tam rosnące, to trucizna dla człowieka dzisiejszego.
— A to ładna historya. Cóż się więc stanie?
— W tej sprawie przybywam właśnie.
— Poradźcie przeto drogi panie Milczku... ale à propos... nie pojmuję z jakiego powodu właśnie pan zajmujesz stanowisko tak niskie w Starym Domu.
— A jakież zajmowałeś pan? Ranga nieużytka-myśliciela z mieszkaniem na poddaszu? Rangi, widzisz pan, są rozdzielone na zasadzie praw, których badać nie należy. Byłaby to jałowa praca i daremna. Ale każda osobowość ludzka posiada poza swą widoczną, zewnętrzną, drugą jeszcze misyę życiową „tajny rozkaz“, którego częstokroć sama nie zna. Najczęściej zdarza się, że najniższa ranga posiada misyę niezmiernie doniosłą. Jestto nawet zrozumiałe,