Strona:Felicjan Faleński - Odgłosy z gór.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.
I.
W samotności.


Żądałem dużo!
Porwany burzą,
Jak Pan, przez czarta
Niegdyś obłędy,
Patrzę — otwarta
Ziemia mi wszędy
I wzdłuż i wszerz.
I jakaś zdrada
Tak mi powiada: