Strona:Felicjan Faleński - Odgłosy z gór.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dumając w przepaść patrzałem,
 I wciąż mię w nią coś nęci.

Tam znowu w mgłach majaczeje
Puszcza w zaklęsłym parowie.
Skrada się strzelec przez knieję,
Spostrzegł, że lecą orłowie —
Świsnęła kula złowroga —
I oto, z pod stóp już Boga,
Na ziemię pchnięci,
Padają gromu postrzałem...
— Dumając w przepaść patrzałem,
 I wciąż mię w nią coś nęci.

Tam potok srebrzystą szyję
Ku wiotkiéj wygina tęczy.
Co? co? rozpacznie się wije —
Wyraźnie skarży się, jęczy?
Nie lepiéjż tobie nieboże
Co tchu w bezdenne wpaść morze,
I w niepamięci
Zatonąć z życiem twém całém?...
— Dumając w przepaść patrzałem,
 I wciąż mię w nią coś nęci.