Strona:Felicjan Faleński - Odgłosy z gór.djvu/66

Ta strona została uwierzytelniona.

Brzmiąc, skrzydełka swe rozmota —
I, o cudo! wśród promieni
Gdy się mieni,
To jest modra, to znów złota!

Jakże wdzięczna, jak szczęśliwa
W słońcu pływa!
Może zbyt zarozumiała?
Co? co? tu — tu — po nad trawą
Grała żwawo,
I w tém gdzieś się zapodziała...

Jeszcze brzęk jej w uszach dzwoni,
A już po niéj?
Była tylko co — a oto
Już jéj nie ma? Mówcie ptaki:
Kto z was taki,
Kto mi sprzątnął muszkę złotą?

O! zdradliwa tam jaskółka,
Ponad ziółka,
Chyłkiem z wody mknie jak strzała.
Ona to — czy uwierzycie?
Cudze życie —
Czarnym dziobem w lot schwytała!