Strona:Felicjan Faleński - Odgłosy z gór.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ach! jak się cudnie w słońcu skrzy!
Lecz gdzie się téż zatrzyma.

Po drodze coraz mocniej rośnie —
Aż kędy sarnę, tam, przy sośnie,
Goniący wilk jak szatan zły
Pożérał już oczyma,
Śniegu go bryła
W krąg obskoczyła,
I tuż przy sarnie
Z sobą zagarnie...
— Ach! jak się cudnie w słońcu skrzy!
Lecz gdzie się też zatrzyma?

Wzbiera w skruszone urwisk szczyty...
Stał szałas z tęgich bierwion zbity —
Ni deszcze zmogły go ni mgły,
Wichry, ni sroga zima.
Teraz się oto
Zręby mu gniotą,
Chrupnęły ściany,
I padł strzaskany...
— Ach! jak się cudnie w słońcu skrzy!
Lecz gdzie się téż zatrzyma?