Ta strona została uwierzytelniona.
XXVII.
Z Liliowéj.
Podziwu pełen patrzę z uboczy:
Jak to Najświętsza w niebie Panienka,
Świetlane pasma wpiąwszy w krosienka,
Szmatkami przędzy blask słońca mroczy.
Jeden z nich, srebrem rażący oczy,
Jak bywa gaza skrzydełek cienka,
Żeglującego kształt ma czółenka,
I lot w powietrze wzbił tak uroczy!...