Strona:Feliks Berdau - Wycieczka botaniczna w Tatry odbyta w r. 1854.djvu/5

Ta strona została przepisana.

otaczające, lecz przedzierając się przez lasy, wróciłem z niewielkim plonem i tak przemokły, że równało się zupełnéj kąpieli, z różnicą jedynie odbycia jéj w sukniach. Dla ciągłych mgieł, które po każdym deszczu jeszcze jakiś czas trwają, niepodobieństwem było zapuszczać się wyżéj, jak ponad górną granicę lasów, a czasami tylko w krainę kosodrzewu (Pinus mughus Scop.). Taki czas, z kilkoma przerwami trwał aż do 19 sierpnia, tojest do piérwszego śniegu, który pobielił wszystkie turnie tatrzańskie, a nawet i poniższe pasma warstwą kilkocalową. Odtąd przepowiadano stalszą pogodę, lecz w tym roku przepowiednia niezupełnie się ziściła, bo po każdéj dwóch a najwięcéj trzechdniowéj pogodzie, mieliśmy zawsze 4 — 5ciu dni deszczu. Między 12 a 16ym sierpnia odbyłem wycieczkę na najwyższy szczyt tatrzański, zwany: Turnią Lodową, Szczytem Lodowatym lub Kahlbachem. D. 23 sierpnia śnieg już otyłe stopniał, że można było znów przedsięwziąć nieco dalszą wycieczkę. 31 sierpnia był dniem, na jaki zwiedzającym Tatry nie łatwo trafić, a nawet tameczni od kilku lat nie doświadczali. Przy czysto wschodnim, bardzo słabym wietrze, powietrze tak było przezroczyste, że najdalsze i nigdy prawie niedostrzeżone szczyty, przedstawiały się jak najwyraźniéj. Dzień ten liczę do najprzyjemniejszych, nietylko dla prześlicznych widoków, jakie mi się z Czerwonego Wirchu (6,500 stóp n. p. m.) przedstawiały, ale także i zdobycze moje botaniczne były obfite, a śniég roślinom alpejskim prawie nic nie szkodził. Od 6 do 10 września znów się zachmurzyło i bardzo oziębiło, gdyż 8-go i 9-go września padał już śniég, nietylko na górach, ale i we wsi tak, że cała okolica przybrała wejrzenie zupełnéj zimy. W okolicy kuźnic, jako bardziéj ściśniętéj grzbietami górskiemi, śniég doszedł jednéj stopy grubości. Wszystkie gromady owiec i bydła pasącego się w ciągu lata po wyżynach tatrzańskich z bacą i juchasami na czele, przymuszone były wracać coprędzéj do domu, aby nie być zasypanemi śniegiem. Cale pola, pokryte jeszcze zielonym owsem, przysypane zostały grubą warstwą śniegu. 11 września poczęło się wypogadzać, a piérwsze cieplejsze promienie słoneczne topiły upadłe śniegi tak, że już 17-go, tylko w załamkach spostrzegałem jeszcze białe płaty. 21-go września spadł trzeci sniég, któremu towarzyszył zarazem mróz. Rozpoczęte żniwa owsiane przerwane zostały na kilka dni, a kiedym opuszczał Zakopane 28-go września, żniwa w wielu miejscach jeszcze