Strona:Feliks Gwiżdż - Kośba.pdf/19

Ta strona została uwierzytelniona.

Wabliwej parnym szeptem traw,
Kuszącej wonią kwiatów,
Dzwonieniem rosy porannej, srebrzystej,
Czystej, jak łza dziewczęca,
Kojącej, jak piosnka z za lasu.
Kłaniały nam się koło miedzy,
Kłaniały nam się płowe łany żyta,
Co się sypało już.
A owies szemrał ziarenkami,
Jak paciorkami na koronce,
Szuściał modlitwy nędzne i pokorne,
Te same, które szeptał chłop,
Kiedy tu siał...
Kwiaty i zboża, łany zbóż
I wielobarwne smugi pól —
Ach, ziem — ziem nasza cała —
Patrzała w cichość naszych ócz
Uśmiechem dobrym i braterskim,
Jakby nam szczęścić chciała...

Łąka!
Jak młoda, gibka łania,
Co wyszła na skraj lasu,
By się dziwować wstającemu słońcu —