Strona:Feliks Kon - Etapem na katorgę.pdf/119

Ta strona została skorygowana.

ganiarki i by u straganów nie mogli zająć miejsca ci, co w walce o miejsce nie brali udziału — trzeba się spieszyć. Zaledwie potok ludzi wlał się do zabudowania etapowego, już z takim samym impetem rwie się z powrotem, znowu pomagając sobie i torując drogę pięścią i łokciami. I znowu górą zwycięzcy, górą mięśnie. I tu, jak w życiu, „bagnet góruje nad ścierką“ według obrazowego sformułowania Tichanowskiego. Ale w tym wypadku aresztanci górują nad zwykłemi śmiertelnikami zrozumieniem solidarności „klasowej“. Torować sobie pięścią drogę do straganów wolno, ale niechby się kto odważył dać grosz więcej za garnuszek mleka lub bułkę, setki pięści skierują się przeciwko takiemu aresztantowi.
Gdy już ci zwinni a zręczni patres familias załatwią się z temi najistotniejszemi dla nich sprawami, rozpoczyna się — oczywiście tylko w lecie — ta sielanka na podwórzu etapowym, którą już poprzednio opisałem.
Korzystamy z tego, by przyjrzeć się temu nowemu światu, choć rąbek zakrywającej go przed światem zasłony uchylić... Kompletne rozczarowanie! Romantycznie nastrojona wyobraźnia chciała w każdym ze skazańców ujrzeć co najmniej demonów zła, o silnych charakterach, o czarnej duszy... Rzeczywistość rozwiała te iluzje... Ci wszyscy „żonaci“ zbrodniarze byli to raczej ludzie słabi, łatwo