Strona:Feliks Kon - Etapem na katorgę.pdf/31

Ta strona została skorygowana.

Trudno opisać, jak okropnie nas gnębił ten krótki i nieokreślony wyraz. Pytanie: „Ilu?“ i „kogo?“ Od rządu trzymającego ludzi 42 dni pod groźbą śmierci można było oczekiwać wszystkiego. Po straceniu 4, pozostawało nas 25. Zdrajcę Pacanowskiego i dwu oficerów, Sokolskiego i Igelstroma, jako skazanych na osiedlenie, oczywiście nie braliśmy w rachubę. Ale pozostawało jeszcze 22... Co do jednych byliśmy pewni, że ich rząd żywcem nie wypuści ze swych szponów; do takich należał Waryński i Janowicz, ale co do innych, co do Rechniewskiego, Płoskiego, któż mógł mieć tę pewność?
Waryński nie miał żadnych złudzeń co do tego, ani na chwilę nie wątpił, jaki go los czeka, wierzył jednak w swoje siły i żartował, że jeżeli nie pozbawią go palenia, cały termin 16-letni przetrzyma. Janowicz, przeciwnie, był pewny, że nie wytrzyma nawet roku, że zwarjuje. Tego się najbardziej obawiał, a przeszłość utwierdzała go jeszcze bardziej w tym przeświadczeniu. Gdy go zaaresztowano, nie zniósł nawet kilkotygodniowej samotności: prześladowały go okropne halucynacje. Wciąż widział przed sobą żandarma, skwapliwie rachującego uderzenia jego pulsu w skroniach i na szyi i odczytującego w ten sposób jego myśli. Próżno zasłaniał jedną ręką skroń, a drugą szyję... Żandarm wlepiał wzrok w drugą skroń i liczył,