Strona:Feliks Kon - Etapem na katorgę.pdf/34

Ta strona została skorygowana.

Nareszcie w połowie lutego oznajmiono nam, że nas przewiozą natychmiast do innego więzienia. W pawilonie zostać mieli tylko 3 oficerowie: Luri, Igelstrom i Sokolskij, nad któremi, jak oznajmił nam zawiadowca, żandarmski porucznik Fursa, miano dokonać ceremonji pozbawienia rangi i orderów. Zebraliśmy się w jednej celi i, nie zdając sobie sprawy z tego, co robimy, zaczęliśmy się ze sobą żegnać.
Zdawać się to może dziwnym, niezrozumiałym: jechać wszak mieliśmy razem i do jednego więzienia... Gdyby nas kto spytał o objaśnienie, nie moglibyśmy mu go udzielić... A jednak to serdeczne pożegnanie miało sens wielki i głęboki. Staliśmy na progu nowego życia, życia ludzi pozbawionych praw, oddanych w ręce oprawców i mających jedną jedyną broń przeciwko gwałtom — własne życie, które w każdej chwili może trzeba będzie rzucić w twarz carskim oprawcom... Żegnaliśmy się w osobie towarzyszy z życiem wolnym...
— Prędzej, panowie, prędzej — co chwila przeszkadzali nam żandarmi...
„Prędzej!“ Nie spieszyło się nam do tego innego życia... Wleźliśmy na okna i zdala pożegnali krzykiem: „do widzenia“ tych, których sprawa jeszcze nie była przez żandarmów doprowadzona do końca i którzy długie miesiące jeszcze mieli spędzić w dziesiątym pawilonie.