Strona:Feliks Kon - Etapem na katorgę.pdf/61

Ta strona została skorygowana.

nych pielgrzymkach z etapu na etap, przytaczając ciągle fakty, kreśląc sytuację w kraju, znajomiąc z opłakanemi rezultatami rusyfikacji, doprowadzającej w ostatecznym wyniku do pogłębienia różnic narodowościowych, udało nam się twierdzę tę zdobyć...
Ale właśnie dzięki temu daltonizmowi i wynikającemu zeń indyferentyzmowi dyskusja przez cały czas nie przybierała drażliwego, podnieconego tonu. Dyskutowaliśmy jak ludzie wzajemnie sobie ufający, ale, niestety, też nie rozumiejący się wzajemnie.
Oczywista, że nie małą część nocy spędzonej w wieży administracyjnych zajęły opowiadania o procesie „Proletarjatu“, o prokuratorach, używających na świadków poczytalności Zagórskiego tych łotrów, którzy go świadomie, widząc, że jest warjatem, badali, i o sędziach, którzy się wzdragali podpisywać wyroki śmierci, ale u których, gdy przewodniczący sądu wojennego Frideriks pokazał im rozkaz Hurki, natychmiast sumienie umilkło i którzy dla rang i orderów wydali ludzi na śmierć; o adwokaturze, w znacznej większości bardziej zajętej obroną Polski od podejrzeń, że istnieją w niej warunki dla rozwoju socjalizmu, niż podsądnych, tak, że nawet Hurko — wieszatiel zrobił uwagę, że na ławie podsądnych widzi 29, a słyszał obronę trzydziestego — Polski.