Strona:Feliks Kon - W katordze na karze.pdf/113

Ta strona została skorygowana.

Podczas całego tego zajścia, najbardziej spokojnym z nas wszystkich był Fomiczow. Przedewszystkim oznajmił on żandarmom, że on wykonał zamach na Pachorukowa, i że nikt z więźniów o tym jego zamiarze nie wiedział, potym na zapytanie towarzyszy, dlaczego właśnie na Pachorukowie zemścił się za czyny całej biurokracyi, objaśnił, że właśnie Pachorukow podczas jego pobytu w lazarecie więziennym kazał ukarać na ciele kryminalistów.
Tego samego samego dnia zabrano Fomiczowa do lazaretu. Tu uznano go za waryata, nieodpowiedzialnego za swe czyny, i sprawę formalnie umorzono. Miała ona jednak ogromne znaczenie. Było to groźne „memento“ skierowane pod adresem administracyi więziennej, z którym się ona nie rachować nie mogła.
Kilka dni po tym wypadku wypuszczono do tak zwanych „wolnych komand“ trzech żonatych towarzyszy: Rechniewskiego, Suchomlina i Luriego.
Świadczyło to o tem, że Korf dotrzymuje obietnicy i te ulgi, z których dotąd korzystali tylko kryminaliści i do nas nadal stosować zamierza... Minęło jeszcze trzy dni i zakomunikowano nam listę 17 osób, które mają być nazajutrz wypuszczone do „wolnych komend“. W ich liczbie byłem i ja. Pozostawało 13: Bierezniuk, Czujkow, Mojżesz Dikowskij, Dulęba, Dzwonkiewicz, Iwanow, Jakóbowicz, Lewczeńko, Mańkowski, Nagornyj, Sękowski, Spandoni i Zundelewicz, których wysłano do Akatuja.
Nigdym nie przypuszczał, że może nastąpić chwila, gdy staną otworem przedemną wrota więzienne, a ja z bólem i smutkiem będę opuszczał więzienie... A je-