Strona:Feliks Kon - W katordze na karze.pdf/22

Ta strona została przepisana.

że przysłane przez krewnych rzeczy po za wartością użytkową mogły posiadać własność pamiątkową, to też oddanie lub nieoddanie takich rzeczy do komuny pozostawiano do uznania otrzymującego. I rzeczywiście, wśród otrzymywanych rzeczy bardzo często znajdowały się bluzy, wyhaftowane przez matki, żony lub narzeczone... Oczywiście takie rzeczy każdy zachowywał dla siebie. Ale zaznaczyć tu muszę, że wszystkie inne rzeczy i produkty każdy składał do ogólnego użytku i bardzo często niemal że z matematyczną ścisłością dzielono między uwięzionych przysłany komuś tytoń, konfitury lub inny jaki przysmak...
Niekiedy tego tytoniu starczyło na jeden lub dwa papierosy, niekiedy nawet i na to nie starczyło, ale od zasady nie odstępywano, wszystko dzielono skrupulatnie, a gdy niewielka ilość jakiego produktu nie dopuszczała podziału między wszystkich, zachowywano kolej: dziś dzielono pomiędzy członków jednej celi, a następnym razem — innej.
Książki według konstytucyi Karyjskiej stanowiły włusność osobistą otrzymującego, oddawaną do użytku ogólnego na cały czas pobytu danej osoby w więzieniu. Uchwalając to, więzienie wychodziło z założenia, że książki dla fachowców zupełnie tak samo jak narzędzia pracy dla robotników mogą być nieraz nieodzownie potrzebne po wyjściu z więzienia. Lekarz, inżynier czy adwokat przez pozbawienie książek mogliby być pozbawieni możności zarobkowania w dziedzinie swej specyalności. Póki właściciel książek był w więzieniu — z żadnych nie korzystał pod tym względem przywilejów, o ile oczywiście książka nie miała