Strona:Feliks Kon - W katordze na karze.pdf/99

Ta strona została skorygowana.

domość konieczności tego aktu... Pierzchają czcze wyczekiwania... Psychologia walki wypiera gnuśny stan bezczynności. Mniej się myśli o śmierci, więcej o jej wykonaniu,
Inną była z konieczności psychologia Adriana Michajłowa... On miał się otruć dopiero dwa tygodnie po nas. Nasza śmierć mogła go uratować. Rząd mógł cofnąć swe rozporządzenie, i wówczas śmierć jego byłaby zbyteczną. Myśmy rozstrzygali tylko za siebie, on wtajemniczony we wszystko, rozstrzygał poniekąd i za nas. Tydzień przed oznaczonym terminem Michajłow zawahał się... „Albo otrujmy się wszyscy trzej, albo należy wtajemniczyć wszystkich uczestników listopadowego protestu, bo inaczej po waszej śmierci do mnie żal będą mieli, będą mi robić wyrzuty, żem was od tego kroku nie powstrzymał, że oni by was od niego odwiedli“... Męczyło go to... Nalegał i prosił, by zwolnić go od tej okropnej odpowiedzialności.
Nie mogliśmy mu tego odmówić i przyzwoliliśmy na wtajemniczenie z zastrzeżeniem jaknajwiększej tajemnicy tylko i wyłącznie uczestników listopadowego protestu. Wiedzieliśmy, że wiadomość ta sprawi na nich wrażenie piorunujące, ale pomimo to ani na chwilę nie przypuszczaliśmy tego popłochu, jaki ona wywołała.
Było to dnia 13 kwietnia, st. st. — dzień przed wyznaczonym terminem... Michajłow każdego z osobna zawiadomił o naszej decyzyi... Jedni uważali to za waryacyę, drudzy jak szaleni biegali po więzieniu, nie wiedząc, co począć, czy przystąpić wraz z nami do protestu, czy też namawiać nas, byśmy odstąpili odeń;