Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Huragan.djvu/120

Ta strona została przepisana.

dzie i Akabie, wiemy też, że Libanon, Aleppo marzą o swoich władcach, przeto domagamy się uznania nepodległości Druzów, którzy sułtanem swoim chętnie widzieliby Selima Atrasza, głowę najpotężniejszego rodu — Atraszów.
Zwodził posłów Feisal unikał stanowczej odpowiedzi, zwlekał i wikłał sprawę.
Zniecierpliwieni i zrozpaczeni posłowie odjechali bez pożegnania, a w kilka dni później wybuchło powstanie w Dżebel Druz. Górale napadli na dom wielkorządcy, przyjaciela Feisala — Sulejmana Medżaha, zabili go i ogłosili swoim sułtanem starego Selima Atrasza.
Zaczęły się długie, bezowocne układy pomiędzy Sueidą a Damaszkiem, aż wreszcie jenerał Allenby, obawiając się, że zatarg w narodzie arabskim może wzniecić wojnę domową, z czego niechybnie skorzystaliby Turcy, posłał oddział pułk. Scotta, który po krwawych bojach uspokoił walecznych, niepokornych górali.
Tak się zdawało tylko, bo w głównej kwaterze angielskiego dowództwa, mimo dobrego wywiadu, nie wiedziano, że młody Atrasz — Ibrahim, bohater zakończonej szczęśliwie wojny, odbył podróż do Husseina-Ibn-Ali, uzyskał od niego, jako od szeryfa prawowiernych, błogosławieństwo dla ojca, a później przekradł się na południe Mezopotamii i długo koczował z wojowniczymi, dzikimi Wahabi i Snaa-Kisz.
Udało się młodemu Druzowi przekonać koczowników, że Anglja nakłada swoją ciężką dłoń na losy Arabji, że rządzi się w niej, jak gdyby Wielka Brytania do swoich posiadłości przyłączyła nową kolonję, podbitą dla niej rękami mieszkańców tej ziemi.