Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Huragan.djvu/121

Ta strona została przepisana.

Znowu podniosło się zalewie powstania w górach Hauranu, a jednocześnie — pomiędzy Meszed-Ali a Basrą, gdzie bunt zbrojny wszczęli Wahabici.
Odgłosy powstania zmusiły Arabów Alefa, Homsu i Libanonu podnieść głowy i oznajmić, że pragną Wielkiej Arabji, nie zaś drobnych słabych państewek, które Anglicy zawsze potrafią poróżnić i jeszcze bardziej osłabić.
Feisal i angielski sztab w tym ostrym momencie zmuszeni byli patrzeć przez palce na niepokornych Druzów i politykować z nimi.
Gdy się uspokoiło w górach Hauranu, Ibrahim ben Selim Atrasz wyruszył, otoczony wspaniałym orszakiem do Damaszku.
Za jeźdźcami kroczyły wielbłądy, niosące ciężkie skrzynie i juki.
Nie była to jednak karawana handlowa. Ibrabim Atrasz wiózł ze sobą upominki ślubne, ponieważ dopiero teraz los pozwolił mu wybrać się na poszukiwanie Naidy.
Imię jej grało mu w sercu i mózgu, głos jej dolatywał zdaleka wraz ze świeżemi, wonnemi podmuchami górskiego wiatru.
Z miłości swej nie zwierzał się nikomu.
Teraz postanowił odnaleźć Naidę i wprowadzić ją do swego domu, jako jedyną żonę, co było w obyczaju starszyzny drużyjskiej, przechowującej go po dalekich przodkach chrześcijańskich.
Stanąwszy w domu znajomego kupca, handlującego z Druzami, rozpoczął swoje poszukiwania. Trwały długo, bo stara ciotka, u której, jak się dowiedział, przebywała córka szeicha