Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Huragan.djvu/42

Ta strona została przepisana.



4.

Pani Blanche czuła się coraz gorzej, więc posłała męża do gubernatora z listem, prosząc o sprowadzenie do niej lekarza.
Keramusa-Keita, schowawszy list w zanadrze i uzbroiwszy się w niedostępną „maczetę“, szybki jak antylopa, pomknął na przełaj przez dżunglę.
Przeszedłszy potok, obejrzał się raz leszcze i rzucił ostatnie, pełne miłości spojrzenie na ostry szczyt swoiej nowej chaty i na wijącą się nad nią strugę dymu.
Po chwili ten widok przysłoniła mu dżungla. Biegł dalej i nic go nie zatrzymywało, ani gołe, ostre skały śród których kryły się przed nim węże i z głośnem rechotaniem zmykały małpy, ani grząskie, wąskie doliny górskie, piękne, wartkie potoki, ani haszcze trzcin, gdzie czatują na zdobycz lamparty.
Biegł na przełaj. Śpieszył się, aby uratować białą słodką kobietę która z niego — bezczelnego łobuza, z osławionego Keramusa-Keita uczyniła człowieka pracowitego i szanowanego
Na dużej polanie usypanej odłamkami czerwonych skał Murzyn ujrzał coś co zmusiło go do zmiany kierunku i przyśpieszenia biegu.
To co spostrzegł na polanie, było najstraszniejszem zjawiskiem w Afryce. Keramusa ujrzał