Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Mocni ludzie.djvu/46

Ta strona została przepisana.

Skończył i gwizdnął nahajem w powietrzu, surowym wzrokiem obrzucając stłoczonych przed sobą mieszkańców Narymu. Dostrzegł wreszcie Lisa, którego konwojował niegdyś na etapach. Kiwnął w jego stronę ręką i zawołał:
— A zesłaniec polski niech lepiej na oczy rewizorowi się nie pokazuje. Surowy to pan i buntowników nie lubi!
Lis wzruszył ramionami obojętnie i odparł spokojnie:
— Nie mam żadnych interesów do pana rewizora, więc nie będę się kwapił z poznaniem go.
— No, to już i wszystko! — odetchnął z ulgą Kriwonogow i ujął Rodionowa pod ramię. — A teraz, Michale Szymonowiczu, ugość mnie, jak przystoi, i daj mi jakiś kąt, abym mógł się dobrze przespać. Chodźmy!
Rodionow zgnębiony i stroskany szedł obok policjanta i obliczał w duchu, ile go będzie kosztowała ta nieoczekiwana wizyta petersburskiego urzędnika.
„Uriadnik“ zaś ciągnął dalej:
— Ha! Mądry to człek ten polski buntownik! Cha! Cha! Patrzcie — no go! Powiada: „nie będę się kwapił z poznaniem rewizora“! Zręczna, ostrożna sztuka! To nie to, co „dekabryści“, którzy byle co, wnet wyłażą ze skargą. A czy ty wiesz, Michale Szymonowiczu, że gdyby zesłaniec wasz zechciał rozmawiać z rewizorem, to ten by go na pewno z uwagą wysłuchał? Pan radca Safianow obawia się tego najwięcej, bo wie, że wy nic gadać nie będziecie, Samojedzi też, gdyż wszyscy wiecie, co was za to czeka! Cha! Cha! Cha! Inaczej z Polakiem Lisem, oj inaczej!
Zniżył głos i dokończył:
— Czy ty wiesz, druhu, że żona Lisa jest niby krewniaczką jego cesarskiej mości, miłościwego cesarza... Mają ci Polacy przy sobie listy polecające od wielkiego księcia Michała, feldmarszałka Paskiewicza i wielkiego marszałka dworu, generała — hrabiego Benkendorfa... Twardy to orzech do zgryzienia! Na to nawet pan radca Safianow nie poradzi... Wierzę