Ta strona została przepisana.
— Dziękuję waszej dostojności — nie ominę! — odparł młodzieniec z ukłonem, widząc, że kasztelan podniósł się, aby odejść.
Wkrótce pan Lanckoroński opuścił winiarnię i przyjaciele pozostali sami, przyglądając się, jak lisowczycy wynosili na rozpiętej delji poturbowanego Horb-Kiczyńskiego, a hajdukowie zacierali ślady pojedynku, posypując posadzkę żółtym piaskiem wiślanym.