Wychowany w szkole wojennej wiedział, że tego dnia wygrał wielki los i że jego karjera życiowa została utrwalona na zawsze. Zdziwił się jednak chłopak, że ta bezmierna radość nagle przygasła, a jakieś dziwne uczucie, dotąd nieznane, ni to przygnębiające, ni to budzące zaciekawienie, ogarniało go.
Cesarz tymczasem pożegnał dyrektora i profesorów korpusu, wyraził swoje zadowolenie z doskonałego wyglądu i sprawności wychowanków, poczem odprowadzany ogłuszającem „hurra“ odjechał.
Generał Paszkow, oficerowie i kadeci otoczyli natychmiast szczęśliwca, winszowali mu niezwykłej łaski monarchy i przyszłej świetnej karjery wojskowej.
— Ależeś ucapił tego Waśkę! — dziwił się generał Paszkow. — Przecież to chłop sążnisty, a co za bary?!
Prostując się służbowo, kadet odparł z wesołym śmiechem:
— Wasza ekselencjo, gdyby nie miłościwie nam panujący cesarz, jabym temu drabowi łapska pourywał. Chciałem tak zrobić, lecz pomyślałem, że nie będzie mógł płaszcza jego cesarskiej mości podać.
Oficerowie i kadeci wybuchnęli głośnym śmiechem.
Generał Paszkow, oznajmiwszy trzydniową przerwę wykładów z powodu „najwyższej“ wizyty, pozwolił kompanji powrócić do gmachu.
Kadeci z krzykiem radosnym wbiegali na schody.
Oficerowie, otoczywszy dyrektora, powracali do swoich mieszkań.
Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Trębacz cesarski.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.