Potrzebne mu one były, jak woda dla usychających krzewów, niezbędne, bo już ułożył był swój własny szalony plan.
Zmuszony był go wykonać znacznie wcześniej.
Pewnego poranku jakaś komisja wojskowa przeprowadzała rejestrację rannych rosyjskich żołnierzy i jeńców.
Gdy oficerowie zapytali Lisa o nazwisko i pułk, w którem służył, odparł, nie mrugnąwszy okiem:
— Jan Karusewicz, porucznik ułanów 2-go pułku.
Jeden z oficerów zapisał i rzekł:
— Jutro wyprawimy tabor z rekonwalescentami i jeńcami do Mińska, gdzie się odbędzie sąd nad polskimi buntownikami...
Lis zauważył, że przygotowań do odjazdu partji dokonywano w gorączkowym pośpiechu. Zaczął wypytywać o przyczyny tego i wkrótce dowiedział się, że sztab zarządził jak najszybszą ewakuację szpitali w głąb Rosji, ponieważ armja poniosła nowe, ciężkie straty, a poza tem wciąż dawał się odczuwać brak aprowizacji, krzyżujący plany feldmarszałka.
Nazajutrz wypadł dzień pochmurny; mokra śnieżyca i zimny wiatr zrywały się raz po raz.
Długi rząd wozów szpitalnych sunął marną drogą z Brześcia na wschód.
Podzielono tabor na dwie części. Na przedzie jechali rosyjscy żołnierze, odsyłani na rekonwalenscencję do Mińska i dalej w głąb imperjum.
Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Trębacz cesarski.djvu/217
Ta strona została uwierzytelniona.