Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Trębacz cesarski.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ojciec mój kazał ci to powiedzieć, gdybyś kiedy zapomniał, żeś Polak.
— Może i ty jesteś Polakiem?
— Nie, my pochodzimy z chłopów białoruskich. Ojciec mój lubił rodziców twoich, czci ich pamięć i modli się za dusze ich codziennie. Powiedział mi: „Bacz, Stefanie, aby młody Lis Polakiem pozostał i aby nie shańbił imienia dobrego!“ No, tedy, gdy zobaczyłem, że chcesz łaskę cesarską przyjąć i od swego narodu i wiary odstąpić, powiedziałem, że jesteś bydlęciem...
Lis podniósł głowę i gorący rumieniec zalał twarz jego.
— Ja przecież nic o sobie nie wiedziałem! — zawołał, niby się usprawiedliwiając. — Pamiętam tylko kucharkę Fersena, która karmiła mnie i łatała moje ubranie... Pamiętam także lokajczyka Griszę, bo spałem z nim we wspólnej izbie... Raz jeden tylko widziałem starego Fersena, gdy wyprawiał mnie do sierocińca... Przecież miałem wtedy zaledwie pięć lat, a czternaście przesiedziałem w sierocińcu i korpusie, brachu! Nikt mi nigdy o mojem pochodzeniu nie mówił... Uważałem się za Rosjanina i za prawosławnego...
Urwał nagle i zamyślił się.
— Teraz wiesz wszystko, czy prawie wszystko... — mruknął Fedorczuk.
Lis skinął głową w milczeniu.
— Jakżeż teraz postąpisz? — spytał piegowaty kadet.