Truszkowski z partyzantami litewskimi, pożegnawszy wodza i oficerów, odjechał w stronę Wołkomierza.
Dembiński szybko poszedł na Owantę. Tu niespodzianie wynikła bitwa z przednią strażą Sawoiniego. Polski oddział stracił sporo ludzi, lecz w nocy udało mu się wymknąć przez las.
Lis, osłaniający wraz ze szwadronem ułanów odchodzący oddział, spalił most na jeziorze w Inturkach i wstrzymał pościg, zmuszając moskali do dalekiego i trudnego obchodu.
W Podbrodziach, napadłszy znienacka, Dembiński wyciął załogę rosyjską, zdobył amunicję, tabor pułku saperów, park pontonowy i kasę, przeprawił się pod Doniszewem przez Wilję, gdzie całą swoją piechotę wsadził na koń.
Podchodząc do Niemna, szedł ostrożnie; spodziewał się bowiem, że Sawoini oraz garnizony oszmiański i nowogródzki zastąpią mu drogę.
Nie znalazłszy tu przeciwnika, Dembiński przeprawił się przez Niemen w nocy pod osłoną ułanów Janowicza i partyzantów Lisa, wstrzymujących wyrywającego się naprzód z huzarami pułkownika Szwedowa.
26 lipca Lis, idący w przedniej straży, doszedł do Puszczy Białowieskiej.
Tu oddział został osaczony ze wszystkich stron przez wojska barona Rozena, Sawoiniego, gen. Stankowicza i Petersona.
Położenie stawało się niemal beznadziejnem.
Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Trębacz cesarski.djvu/251
Ta strona została uwierzytelniona.