urzędnika Bentkowskiego, szpiegów Bazanową, Szleja, Szymanowskiego, Grünberga i Makrota, a nożownicy i pospolici bandyci, których sporo w tych czasach niepewnych z bronią w ręku grasowało w okolicznych wioskach, zamordowali wszystkich i powiesili na latarniach ulicznych.
Wtedy to rząd, postanowiwszy wreszcie podać się do dymisji, mianował Krukowieckiego gubernatorem Warszawy, obierając jednocześnie Prądzyńskiego na stanowisko naczelnego wodza.
W sprawę tę wmieszał się natychmiast Dembiński, wyczuwszy, że nastał czas wystąpienia, prowadzącego do buławy.
Ze swojej kwatery posłał on generała Sznajdego z sześciu szwadronami jazdy i czterema armatami, aby wzburzoną stolicę uśmierzyć, chociażby kartaczami.
Jednocześnie posłał był Dembiński rozkaz Krukowieckiemu, aby gubernator złożył mu raport o stanie stolicy.
Wtedy do Ołtarzewa, gdzie przebywał ze sztabem swoim Dembiński, zjechał nowy naczelny wódz, generał Prądzyński.
Jednak dążący do władzy ambitny i w chwili tej brutalny, Dembiński przyjął go tak oschle i wyniośle, że wszyscy zrozumieli prawdziwe zamiary generała.
Nikt nie wątpił, że Dembiński odmówi nowemu wodzowi posłuszeństwa i zagrozi buntem wojskowym w obliczu nieprzyjaciela.
Prądzyński odjechał i natychmiast zrzekł się swej nominacji.
Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Trębacz cesarski.djvu/276
Ta strona została uwierzytelniona.