Ta strona została uwierzytelniona.
Postanowił sobie solennie znaleźć na mapie Mazowsze i Wartę, o których wspominała siwa dama i te... „kresy“, chociaż znaczenia tego słowa nie pojmował wcale.
Po balu odprowadzono wychowanków szkół do koszar pułku preobrażeńskiego, ochraniającego pałac Zimowy, i tu podejmowano kolacją z winem i różnemi, nieznanemi kadetom smakołykami. Wznoszono toasty na cześć jego cesarskiej mości, cesarzowej i panującego domu Romanowych; podochocona młodzież ryczała „hurra“, lecz Lis nie krzyczał, udając, że pije na umór i bawi się wybornie.
Już świtać zaczęło, gdy kadeci powrócili do korpusu, bladzi, zmęczeni, a rozchodzili się po swoich „dortuarach“ chwiejnym, niepewnym krokiem.