wederze, lecz wielki książę zdołał ukryć się i zbiec, bo nasi pomylili się, zabijając zamiast niego, generała Gendre.
— Do djabła! Pokpili sprawę! — wyrwało się Lisowi.
— Tak! — zgodziła się panienka. — Wielkiemu księciu udało się ściągnąć całą jazdę, lecz mimo to nie ośmielił się on rozpocząć działań wojennych i opuścił Warszawę. Powstanie rozszerza się i rośnie z każdym dniem, bo arsenał zdobyto i lud warszawski uzbroił się, tworząc nowe pułki...
— Kto jest naczelnym wodzem Polaków? Czy są zdolni generałowie, znający się na wojnie? — rzucał pytania Lis, czując jak płomień ogarnia go.
— Zdaje się, że dowódcą ma zostać gen. Chłopicki, sławny z czasów powstania kościuszkowskiego i wojen napoleońskich, przez wszystkich lubiany wojownik, tyle tylko pisze mi ojciec... — odparła i dodała ze smutkiem w głosie: — Tatuś nalega, abym natychmiast powracała do Nowogródka, gdyż obawia się, że Mikołaj, rozgniewany na powstańców, każe uwięzić wszystkich mieszkających w Petersburgu Polaków, jako zakładników. Marszałek Broniec wyrobił już dla nas przepustkę... Ciocia pojedzie ze mną... Ma ona list księżny Łowickiej... Teraz nieprędko się zobaczymy, panie Władeczku! A nie zapominać tego, czego się już pan nauczył... Może, kiedyś będziemy znowu pracowali razem... Ale kiedy, to jeden Bóg raczy wiedzieć... Smutno mi, panie Władeczku, bo, doprawdy, bardzo polubiłam pana...
Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Trębacz cesarski.djvu/76
Ta strona została uwierzytelniona.