już do wojska, a nawet i chłopi tam i ówdzie ruszać się zaczynają... Cesarz miotał się, jak szalony, i przed trzema dniami raczył obić własnoręcznie starszego adjutanta, który zameldował mu o wynikach poselstwa księcia Lubeckiego i Jezierskiego do Petersburga i o świętokradczej proklamacji Romana Sołtyka, żądającej od Sejmu detronizacji cesarza. Dziękowałem Bogu, że tego dnia nie byłem na dyżurze przy boku jego cesarskiej mości!
— A co się właściwie stało? — obojętnym głosem zapytał Lis.
— Cesarz przyjął posłów polskich, którzy przedstawili mu warunki uspokojenia kraju i prosili o wstrzymanie kroków wojennych, lecz on oburzony zuchwałością Polski, oznajmił: „Jeżeli Polacy uzbroją się przeciwko mnie i staną w gotowości do walki z wojskiem pana swego, natenczas oni sami i wystrzał z ich armat obalą Polskę i sami staną się odpowiedzialnymi za nieszczęścia swojej ojczyzny“.
— I cóż na to posłowie? — spytał Lis.
— Posłowie, jak to zwykle posłowie, wysłuchali i odjechali, lecz na to oświadczenie cesarza odpowiedział sejm polski w Warszawie... ale jak odpowiedział!
Fersen zniżył głos i zakończył opowiadanie szeptem.
— ...Sejm gotów jest pozbawić jego cesarską mość korony i tronu polskiego i rozpocząć wojnę z Rosją!
Lis zwarł szczęki, aby nie wydać okrzyku radości. Po chwili zapytał:
Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Trębacz cesarski.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.