że choć Mickiewicz, jako autor Pana Tadeusza i Improwizacyi przerasta Słowackiego, podobnie, jak Goethe, jako autor Fausta przerasta Schillera, to jednak różnica pomiędzy nimi nie jest tak wielka, by posąg Słowackiego nie był godzien stanąć obok posągu Mickiewicza na równej wysokości, podobnie, jak to widzimy na słynnym pomniku Goethego i Schillera w Weimarze...
»A tych dwóch wodzów? Czy ty myślisz, Irydyonie, że tworząc ów myt jedności i przyjaźni, nie łudziłem się słodką nadzieją, że kiedyś i nas tak ludzie we wspomnieniach powiążą i na jednym stosie postawią...« Kreśląc te słowa w przypisaniu Lilii Wenedy Krasińskiemu, wyobrażał sobie Słowacki, że z czasem jego i Krasińskiego nazwiska naród tak razem wymawiać będzie, jak się wymienia obok siebie Kastora i Polluksa, Byrona i Shelleya, Mozarta i Beethovena, Dantego i Petrarki, Ariosta i Tassa. Wyobrażał sobie nawet, że w tem ich zestawieniu pierwszeństwo będzie po stronie Krasińskiego, »bo kiedy ty — pisał do niego w przepięknym liście, poprzedzającym Balladynę — dawne posągowe Rzymian postacie napełniasz wulkaniczną duszą wieku naszego, ja z Polski dawnej tworzę fantastyczną legendę, z ciszy wiekowej wydobywam chóry prorockie i na spotkanie twojej czarnej Dantejskiej chmury, prowadzę lekkie, tęczowe i Ariostyczne obłoki, pewny, że spotkanie się nasze w wyższej krainie nie będzie walką, ale tylko grą kolorów i cieni, z tym smutnym dla mnie końcem, że twoja chmura większym wichrem gnana i pełniejsza piorunowego ognia, moje wietrzne i różnobarwne obłoki roztrąci i pochłonie«. Takie było przekonanie Słowackiego jeszcze w roku 1841-ym. Pod koniec życia jednakże zmienił swój pogląd w tej kwestyi, z porównania bowiem poezyi swojej z utworami innych współczesnych sobie poetów polskich, doszedł do wniosku, że tym poetą, obok którego imię jego po wieczne czasy zapisanem będzie, jest nie Krasiński, lecz Mickiewicz. W swoich rozmowach w r. 1847 z Felińskim nieraz poruszał ten temat, a zawsze ponad wszystkich poetów wynosił Mickiewicza. O Krasińskim i Zaleskim, których sława dosięgała wtedy zenitu, tak, iż zaćmiewała samego nawet autora Pana Tadeusza, wyrażał się z krytycyzmem, pod którym dzisiejszy vox populi niezawodnie podpisałby się bez zastrzeżeń. »Oni — mówił do Felińskiego o Zaleskim i Krasińskim — przysypują nas (t. j. Mickiewicza
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/148
Ta strona została przepisana.