i Słowackiego) popiołem; ale przyjdzie czas, że wiatr zmiecie ten popiół, a czyste złoto zostanie«.
Upłynęło lat pięćdziesiąt, i słowa poety sprawdziły się w zupełności: wiatr zmiótł popiół, a temi postaciami dwóch poetów narodowych, które się wyłoniły z pod niego, są Mickiewicz i Słowacki.
Poróżnieni i poróżniani emigracyjnem plotkarstwem, nie lubiący się osobiście (co zresztą nie przeszkadzało Słowackiemu wielbić w Mickiewiczu genialnego poety), dziś wysunęli się na samo czoło naszego dziejowego i cywilizacyjnego pochodu i prowadzą nas w krainę przyszłości, podobnie jak lud Izraela prowadzili jego prorocy... W pochodzie tym rola Słowackiego, jako duchowego wodza, nie jest wcale pośledniejszą od Mickiewiczowej, a chwilami ma się nawet wrażenie, że »dumny Juliusz« miał prawdziwe jasnowidzenie, gdy na owej pamiętnej uczcie u Januszkiewicza, zwracając się do Mickiewicza, zawołał:
Przyszłość moją,
I moje będzie za grobem zwycięstwo!
Nie jest to zwycięstwo na wszystkich polach, ale na jednem, mianowicie na polu poezyi i sztuki, zdaje się ono nie podlegać najmniejszej wątpliwości[1].
Choć niema dwóch zdań w tej kwestyi, że twórca Pana Tadeusza i Powieści Wajdeloty góruje nad autorem Beniowskiego i W Szwajcaryi, to jednak, dziwna rzecz, poezya polska poszła nie w tym kierunku, jaki jej wytknął Mickiewicz, lecz w tym, który jej wskazał Słowacki. Autor Dziadów, choć genialniejszy i zdrowszy, jaśniejszy i prostszy, aniżeli jego dumny współzawodnik, nie może się pochlubić twierdzeniem, że wywarł wpływ na przyszłe generacye poetów... Przeciwnie Słowacki: prawie
- ↑ Swoją drogą, w dwadzieścia parę lat po śmierci Słowackiego, całe pokolenie hołdowało aż do przesady jego ideałom. Uwielbienie dla twórcy Kordyana stało się aż chorobliwem, a jego wiersz Do autora Trzech psalmów cieszył się popularnością, jaką z dzieł Mickiewicza cieszyła się podówczas tylko jedna może Oda do młodości. Jeżeli dzisiejsza epoka jest Mickiewiczowską, to poprzednim duchowym przewodnikiem społeczeństwa był stanowczo Słowacki... Kto będzie panem następnej epoki? Mnie się zdaje, iż czas Słowackiego dopiero nadejdzie, wszystko bowiem, co się dziś jeszcze pisze o nim, jest jego niedocenianiem, jako poety.