o odwiezienie pani wojewodziny kijowskiej do domu męża, odwieźli ją oboje królestwo.
»Jutrzenka« jednak, zostawszy żoną Zamoyskiego, nie bardzo starała się »zwiększyć miłość w jego sercu«. Nie podobało się jej w Zamościu, nawet w czasie miodowych miesięcy. Miała mnóstwo irytacyi ze służbą, która jej »nawspak czyniła«, a choć małżonek był zakochany i czuły, zaczęła się nudzić, czuła się osamotnioną, tak dalece, że już w pierwszych miesiącach zażądała niejakiej referendarzówny »dla konwersacyi«. Widocznie, że sobie z mężem niewiele miała do powiedzenia... Jednocześnie, od chwili, kiedy się poczuła w stanie odmiennym, zaczęła zapadać na zdrowiu, dla którego »poratowania« najchętniej jeździła do Warszawy, gdzie w atmosferze komerażów dworskich, przy boku królowej, której była ulubienicą i sojusznicą, czuła się w swoim żywiole. W Warszawie też, gdzie przedewszystkiem myślała o zabawach i rozrywkach, i o Sobieskim, z którym się widywała na dworze królowej, odbyła swój pierwszy połóg, »a po tak ciężkiej chorobie, ustawicznie kazała sprowadzać dobrą kompanię, potem w Zamościu i w Zwierzyńcu ustawiczna dobra myśl i maszkary, i gry różne, to w karty, to w ciuciubabki, to aux petits jeux, to przechadzki, to milion innych zabaw«.
W tymże czasie, dla rozrywki również, a pewno bez wiedzy męża, który ją nudził i drażnił, zaczęła korespondować z Sobieskim, ten zaś, jako niezapomniany i zawsze miły sąsiad z Pilaszkowic, o sześć mil wszystkiego odległych od Zamościa, nietylko z przyjemnością odpisywał na jej listy, ale nadto korzystał z każdej okazyi, by się spotykać i widywać z romansową wojewodziną. W końcu doszło do tego, że listy zaczęły kursować coraz częściej, a jednocześnie stawały się coraz poufalszemi.
Ciekawe to były listy. Pisane stylem ówczesnych romansów francuzkich, z których szczególniej Astrée Honorego d'Urfé zachwycała romansującą parę, o ile z początku były przeważnie listami życzliwej przyjaciółki, która chętnie pisze o różnych drobnych sprawach i przygodach, lub daje polecenia, dotyczące niektórych sprawunków (jak np. zakupu koronek, szmaragdów, płócien holenderskich etc. etc.), o tyle stopniowo zaczynały być pisane coraz czulej: zrazu z czułością troskliwej matki-opiekunki, która »swojemu ukochanemu synowi« zaleca ożenienie
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/18
Ta strona została przepisana.