się na pociechę jej w starości, lecz obawia się o niego, że przez całe życie pozostanie »un nic dobrego«; a potem z filuternością pieszczotki, trochę zazdrosnej nawet o jego miłostki z jakiemiś »Czerkieskami i Wołoszkami«, jakkolwiek głównym pretekstem do napisania listu były nie owe Czerkieski (tylokrotnie mu wypominane później), ale jakaś książka z piosenkami, którą pożyczono swemu korespondentowi, lub jakaś tragedya o Kleopatrze, którą polecał jej, żeby przeczytała. Istna sielanka!
Tymczasem atmosfera, którą od jesieni 1658 r. oddychał Sobieski, wcale nie była sielankową: wystarcza nadmienić, że ostatnie jego listy pisane były z obozu, z Prus Królewskich, gdzie przyszły Jan III. wojował ze Szwedami. W początku r. 1659 posłował na sejm w Warszawie, przez cały czas pozostając w najściślejszych stosunkach z dworem, zwłaszcza z królową, która mu przyznawała »znaczne koło dobra Rzpltej i Ojczyzny pieczołowanie«. Lato spędził na Rusi, skąd wróciwszy do Warszawy, znowu, razem z królem, wyruszył na ostatnią kampanię szwedzką. W marcu 1660 r. był w Gdańsku, w czerwcu — w Warszawie, w połowie sierpnia — w Jaworowie, a we wrześniu maszerował na Wołyń, przeciwko Kozakom i wojskom moskiewskim Szeremietiewa. Na Wołyniu, gdzie się odznaczył w wielu bitwach, zabawił do późnej jesieni, t. j. tak długo, dopóki Szeremietiew, oddawszy się w niewolę, nie zawarł kapitulacyi, a Jurko Chmielnicki nie poddał się ze wszystkiem wojskiem zaporozkiem »na wieki« pod panowanie Jana Kazimierza (17 października).
Tymczasem pani Zamoyska, bawiąca aż do lipca 1660 r. przy mężu, na Podolu, znowu była w stanie odmiennym, co jej nie przeszkadzało bynajmniej — pomimo ciągłych utyskiwań na zdrowie — jeździć konno i »strzelać po hiszpańsku tak, że nie lada kto mógł się z nią pojedynkować«. W połowie sierpnia, gdy Jan-Kazimierz, po odprawieniu rady wojennej we Lwowie, stanął w Samborze, w asystencyi całego dworu i królowej, zjechała tu i Marysieńka, a przyjechawszy, zabawiła około dwóch miesięcy.
Czy widywała się z Sobieskim, który w tym czasie bawił w Jaworowie? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, iż z Jaworowa posyłał owoce, które w Samborze bardzo smakowały nietylko Ich Królewskim Mościom, ale i pani Zamoyskiej. Wiadomo również, że kiedy młody chorąży koronny jechał na wy-
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/19
Ta strona została przepisana.