Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/245

Ta strona została przepisana.

było coś zostawić. Poczciwy Pettiniaud obliczył wszystko co do centa, wszystko zamówił i opłacił...«[1] Z przytoczonego ustępu, jak nitka z kłębka, da się z łatwością wysnuć cała historya tego Juliuszowego grobu, historya, w której najprzód odegrali zaszczytną rolę »poczciwy Pettiniaud« i Feliński, świadkowie ostatnich chwil poety, a następnie Józef Reitzenheim, pani Becu i — według Aëra — pani Cora Chamfleury, niegdyś Cora Pinard. Felińskiemu i Pettiniaud należy się niewypowiedziana wdzięczność »za te dwa metry ziemi, zakupione na wieczne czasy na cmentarzu Montmartre«[2], jeżeli przypomnimy sobie, że Schiller spoczął we wspólnym dole, pochowany przez religijno-cechowe bractwo cechu krawieckiego, (co nie przynosi zaszczytu Goethemu), a Mozarta złożono w grobie za 2 złr. 26 cnt., w grobie, który, nieodznaczony żadnym krzyżem ani tablicą, przekopano wkrótce, tak, iż dzisiaj nie wie nikt zgoła, gdzie spoczywa nieśmiertelny twórca Don Juana i Requiem. Pod tym względem jesteśmy szczęśliwsi od Niemców. Szkoda, że i nie pod innymi jeszcze!... Powiada ks. arcybiskup Feliński, że dla­tego musiano poprzestać na niezmiernie skromnym pogrzebie, bo »i na pomnik grobowy trzeba było coś zostawić«. Jaki wniosek daje się wyciągnąć z tych słów? Oto, że pomnik, wy­konany według rysunku Pettiniaud, ów »ładny choć nietrwały pomnik«, z krzyżem na odłamku skały, oplecionym bluszczem, był pierwszym nagrobkiem Słowackiego, nagrobkiem, który »ząb czasu wkrótce rozsunął«, a więc nie tym nagrobkiem, który stoi obecnie: ten jest drugim z rzędu, wzniesionym na miejscu pierwszego; tamten wznieśli Feliński i Pettiniaud, za pieniądze poety samego; ten powstał »staraniem p. Reitzenheima«, który już niejeden podobno pomnik wzniósł na cmen­tarzu Montmartre, a zdaje się nie ulegać wątpliwości, że naj­większa suma, która umożliwiła Reitzenheimowi wzniesienie tego pomnika, pochodziła od matki Juliusza, od pani Becu. W Życiu matki Słowackiego, skreślonem przez dobrze poinfor­mowanego Bolesława D... Rz..., a wydrukowanem w rok po śmierci pani Becu, w Dzienniku literackim lwowskim z d. 22 lipca 1856 r., czytamy między innemi, co następuje: »Otoczywszy

  1. Zob. w feljetonie Czasu z d. 13 lipca 1895 (nr. 158).
  2. L. Méyet, Op. cit.