nia wciąż odbywają się, jak dawniej, polskie nabożeństwa, choć garstka tych, co się tu modlą teraz, nie jest ani tak liczną, ani tak niepospolitą, jak owa z przed pół wieku... Mimo to nastrój, panujący tu w każde święto przed południem, jest szczerze polski i niepowszedni.
Tej niedzieli, skorom wszedł do kościoła, ksiądz stał już przed ołtarzem. Zaczęła się msza. Nie było wiecej, niż jakieś 30 osób. Po lewej stronie, nieopodal przedsionka, ujrzałem kilka sióstr z Domu św. Kazimierza, których białe czepce dziwnie pięknie wyglądały wśród szarych sukienek wychowanie tego zakładu: otaczały zwykłe fisharmonium, przy którem — obrócona profilem — siedziała Matka przełożona Siwicka (która, przyjeżdżając tu omnibusem co niedzielę ze swemi wychowankami z ulicy Chevaleret, zawsze pełni obowiązki organisty). Jest to śliczny obrazek w stylu Grottgerowskim, pełen jakiegoś niewypowiedzianego sentymentu. Dziwię się nawet, że tylu malarzy‑Polaków mieszka w Paryżu, a żaden nie wymalował tej idealnej grupy, która obok całego modernizmu i realizmu ma w sobie coś z Fra Angelica i prerafaelitów. Ta Siostra bowiem, w białym czepcu o szerokich skrzydłach, o niezmiernie delikatnych i uduchowionych rysach twarzy, z wzniesionemi oczyma, śpiewająca i grająca na organkach, w otoczeniu tych sierot i Sióstr, które, z nutami w ręku, śpiewają na chwałę Bogu: to temat do obrazu, jakby stworzony dla malarza, któremu spać nie daje współczesne malarstwo angielskie... Wyobrażam sobie, jakby podobny temat można wyzyskać w stylu Burne Jonesa, Niestety, malarze‑Polacy, mieszkający nad Sekwaną, nie bywają na nabożeństwach polskich w kościele l’Assomption. Wielu nie wie nawet (jakem się o tem przekonał osobiście), że się odbywają podobne nabożeństwa.
Tymczasem msza odbywała się w dalszym ciągu... Gdy się skończyła, odśpiewano znany hymn: Święty Boże, Święty mocny! Pieśń ta, ongi śpiewana przez rycerstwo, słyszana w Paryżu, a śpiewana przez dziatwę polską, przez małe dziewczynki‑sieroty, przyprawia o niekłamane rozrzewnienie. Dziwny kontrast! Dawniej rozbrzmiewał hymn ten na polach bitew, śpiewany przez skrzydlatych husarzy, a teraz śpiewają go dzieci, sieroty!
Po pieśni tej, odśpiewanej bez zarzutu (każdej niedzieli śpiewaną bywa inna pieśń religijna polska), przyszła kolej na
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/270
Ta strona została przepisana.