W najstarszej dzielnicy Paryża, na t. zw. wyspie św. Ludwika, nad sama Sekwaną, na malowniczem wybrzeżu Orleańskiem, na lewo od arkad mostu de la Tournelle, a na prawo od gotyckich murów katedry Notre Dame, stoi zwykły dom czteropiętrowy o kilku oknach frontu, dom, oznaczony nr. 6, a tylko tem wyróżniający się wśród sąsiednich starych — przeważnie z XVII wieku — brudnych kamienic, że nad bramą widać podłużną tablicę z czarnego marmuru, z napisem Bibliothèque Polonaise.
Kiedy się stoi przed tym domem »Biblioteki polskiej« i gdy się zna historyę naszego wychodźctwa po roku 1831, wtedy odrazu cały tłum emigracyjnych schwankender Gestalten staje przed oczyma duszy polskiego przechodnia... Dom ten bowiem, obok Hotelu Lambert, to dwie najwymowniejsze pozostałości po tak zwanej »starej emigracyi«. Przypadek zdarzył, że obie znajdują się na wyspie św. Ludwika, w niewielkiej odległości od siebie.
Było to w roku 1832. W Paryżu, który już od paru miesięcy był ogniskiem naszego wychodźctwa, zaroiło się od Polaków, zakotłowało się od burzliwej atmosfery,
Przekleństw i kłamstwa, niewczesnych zamiarów,
Zapóźnych żalów, potępieńczych swarów.