się Boże, jakie historye o Sylvandrze i Astrei«. Przekonał się o tem Sobieski, kiedy jadąc w połowie czerwca do Lwowa, zatrzymał się w rzeczonym klasztorze, dla odwiedzenia swej ciotki. O czem dowiedział się od niej, o tem informuje jego list do Marysieńki: »Zawsze się tego spodziewała Beaulieu (Sobieski). Niech widzi teraz Hameleon (Ludwika-Marya), co są za skutki de son importune activité. Widzę, że ci ludzie, t. j. Sylvandre i Astrée, będą sceną i komedyą wszystkich mów ludzkich, bez czego wszystkiego mogłoby się obejść; ale, że niewinne, niech im Pan Bóg płaci. La tante de Beaulieu (Dorota Daniłłowiczówna), wierzę, że w głowę zaszła, ale ktoś mocny musiał perswadować, że takiej uwierzyła bajce«. Co najgorsza, to iż to samo, co doszło do uszu ksieni Benedyktynek, doszło i do kasztelanowej sandomierskiej i do wojewodziny ruskiej! Obie te panie bowiem, jak się okazało, podobnej były opinii o Marysieńce, »co i JM. panna ksieni w Lublinie«. Jednocześnie wszystek świat mówił »jeszcze i gorzej«. Co najfatalniejsza, to, iż wieść o tym rzekomym ślubie doszła niebawem i do Paryża, do rodziców Marysieńki, ci zaś »niewdzięcznie« przyjęli tę nowinę. »Widzę to — pisał z tego powodu Sobieski do swej lubej — że po chwili wszystek świat powstanie przeciwko le Beaulieu (Sobieskiemu), który, lubo mniej o to stoi, mając pomarańcze (miłość) swojego Bukieta (Marysieńki), przecie jednak tych rzeczy bez żalu znosić niepodobna«.
Tymczasem w Zamościu czyniono przygotowania do pogrzebu Zamoyskiego, odprawiały się msze za duszę zmarłego, zjeżdżali dostojni goście, a wszystkiemu przewodziła księżna Gryzelda Wiśniowiecka, która, jako pozostająca w najbliższym stopniu pokrewieństwa względem nieboszczyka, z góry nazwała się »dziedziczką« jego dóbr wszystkich. Zaprotestował przeciwko temu Stefan Zamoyski, a ponieważ do protestu jego przyłączył się jeszcze i Stanisław Koniecpolski, wojewodzic sandomierski, roszczący sobie także pretensye do spadku, więc zaczęły się nieporozumienia... Swoją drogą, energiczna księżna Gryzelda wciąż sprawowała rządy, pobierała dochody z dóbr, a nadto ściągnęła z Równego oddział piechoty, ażeby, w razie potrzeby, módz siłą orężną bronić swoich praw do Zamościa.
W takich warunkach, jednego z ostatnich dni maja, w asystencyi wielu pań dworskich, w czarnych żałobnych sza-
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/30
Ta strona została przepisana.