Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/301

Ta strona została przepisana.

przedmiotów, słowem, zaczynał się okres w historyi Biblioteki który należał do jej najpomyślniejszych, najżywotniejszych.
Okres ten, pomimo wyjazdu Kalinki i Januszkiewicza, którzy w r. 1865 opuścili Paryż, przeciągnął się jeszcze i w lata następne, kiedy Biblioteką opiekował się głównie Bronisław Zaleski. Była to epoka, gdy Towarzystwo historyczno­‑literackie zaczęło wydawać swoje Roczniki, których redagowanie powierzono Bronisławowi Zaleskiemu, a których zawartość świadczy wymownie, iż »duchaśmy nie dali«. Oto, co o tych Rocznikach, których wyszło sześć dużych tomów, i o ich redaktorze pisze p. Ludomir Gadon: »Stał się on teraz duszą Towarzystwa i głównym jego pracownikiem, a Roczniki nasze, które czytająca publiczność z uznaniem przyjęła, on — rzec można — stworzył, redagując je wyłącznie własnemi siłami i w wielkiej części zapełniając własnemi pracami. Dział końcowy poświęcał w nich stale wspomnieniom pośmiertnym o zgasłych na emigracyi — zmarłych na wychodźctwie — ratując w ten sposób nie, jeden żywot wychodźczy od zupełnego zapomnienia. Rzewne jego słowa, jak poświęcone krzyżyki cmentarzy naszych, strzegą tych rozproszonych mogił i unoszą się nad niemi, jakby szelest wierzby polskiej!« W tym samym czasie prawie, gdy wyszedł pierwszy tom Roczników, Napoleon III wydał dekret cesarski, datowany d. 10 czerwca 1866 roku, uznający Bibliotekę polską, jak o Institution d’utilite publique.
Upłynęło lat cztery. Wybuchła wojna francusko­‑pruska. Zaczęło się oblężenie i bombardowanie Paryża, a potem komuna. Nad Biblioteką polską, jak drapieżny ptak nad gołębiem, zawisło niebezpieczeństwo, w jakiem się jeszcze nie znajdowała dotychczas ani razu, nawet w roku 1848, gdy na poblizkim placu Bastylii gorzał tron Ludwika­‑Filipa.
Oto, jak to niebezpieczeństwo opisuje jeden z naocznych świadków jego, autor pięknego dziełka Z życia Polaków we Francyi.
»Z wybuchem wojny prusko­‑francuskiej r. 1870 zaszła nowa półtoraroczna przerwa w naszych zajęciach: obecni zwykle w Paryżu nasi członkowie, albo na ten czas opuścili miasto, albo sami w obronie jego wzięli do rąk karabin. Pozostali tylko przy Bibliotece zwykli obowiązkowi jej stróże, i nieodrywani teraz przez zwykłą usługę publiczności, uzupełniali porządkowanie naszych zbiorów. Po zawieszeniu broni, Bronisław Za-