tocka dla Mickiewicza i Garczyńskiego, tem ona była dla nieśmiertelnego twórcy Polonezów, że ją nazywał »samą dobrocią«, że ona pielęgnowała go w jego ostatniej chorobie, że ją prosił na parę dni przed śmiercią, aby grywała na jego pamiątkę de la vraie musique, du Mozart! że dopóki ona żyła, Chopin jeszcze dawał się słyszeć z za grobu, gdyż ona była jakby echem jego duszy, jego dźwięków, jego poezyi! Dzisiaj i to echo zamilkło. Księżna Marcelina spoczywa na krakowskim cmentarza. Byłem na jej pogrzebie... Tylko ci, co pamiętają Kraków z księżną Marceliną, mogą mieć wyobrażenie o tem, czem jest Kraków bez niej.
Dzisiaj, czy to pójdziesz do teatru, czy do restauracyi Pod różą, nie spotkasz już, jak dawniej, Asnyka. W teatrze, w t. zw. loży znawców, w której co wieczór siadywał z Estreicherem, St. Koźmianem, Sewerem, p. Michałowskim i kilku innymi »znawcami«, już nie ujrzysz sumiastych wąsów autora Pigmaliona, nie uściśniesz jego żylastej ręki, nie spotkasz się z głębokiem spojrzeniem jego zapadłych oczu.
Przycichła pieśń i kona już,
Nie budząc żadnego echa...
Próżno się czepia zwiędłych róż,
Napróżno w łzach się uśmiecha!
Opustoszał parterowy domek przy ulicy Łobzowskiej, poeta bowiem, który w nim mieszkał tak długie lata, przeniósł się do »grobów zasłużonych« na Skałce, gdzie spoczywa obok Kraszewskiego, Lenartowicza, Siemieńskiego i Pola.
Dzisiaj, przechodząc Plantami około »oficyny« Potockich, wiesz, że jej parterowe okna już przestały być oknami pracowi i mieszkania Marcelego Guyskiego, który, tak podobny z twarzy do Michała Anioła, był, jeżeli nie Rafaelem polskiej rzeźby, to z pewnością jej Luinim lub Sassoferatem. Przechodząc około tej »oficyny« (na której z prawdziwym żalem nie dostrzegasz marmurowej tablicy z napisem, że w tym domu umarł na suchoty Marceli Guyski), z niemałem rozrzewnieniem, jeżeliś znał »pana Marcelego«, wspominasz chwile, któreś z nim spędził: bądź w jego pracowni (tak podobnej do pracowni Sienkiewiczowskiego Kamionki z Lux in tenebris lucet); bądź w domu pani Seweryny Beaupre, gdzie codziennie spędzał po parę godzin; bądź na wystawie w Sukiennicach, gdzie nie zawsze był wyrozumiałym w sądach o oglądanych obrazach i rzeźbach.