uczniami czynił Matejko! On uważał, że mu korona z głowy nie spadnie, gdy go ludzie zobaczą na Plantach, z kilkunastu uczniami ze Szkoły Sztuk Pięknych, idącego do Uniwersytetu na wykład prof. Sokołowskiego. Innym możeby nie wypadało zniżać się do podobnej roli; on był tak wielki, że mu wszystko wypadało.
Ale był jeszcze inny wzgląd, który sprawiał, że Matejkę tak interesowały te wykłady o wielkim mistrzu odrodzenia: oto czuł jakiś duchowy pociąg do tytanicznej postaci Michała Anioła.
Jest to właściwe wszystkim artystom, że mają swoich ulubieńców w dziedzinie sztuki, że do pewnych mistrzów czują większą predylekcyę, niż do innych, że jednych lubią bardziej, drugich mniej, a innych wcale; przyczem zawsze największą sympatyą darzą tych, do których sami są najbardziej podobni, z którymi sami mają mnóstwo cech pokrewnych. Na podstawie tego psychologicznego prawa, które już Goethe nazwał »powinowactwem z wyboru«, ponury Michał Anioł przepadał za Dantem, kiedy pogodny Rafael wolał Sonety Petrarki, Słowacki zachwycał się Rafaelem i Woronezem, a Chopin, pełen bezgranicznego uwielbienia dla Mozarta, nie odczuwał piękności muzyki Beethovena.
Pamiętając o tem psychologicznem prawie, nietrudno zrozumieć, dla czego Matejkę tak pociągał twórca Mojżesza i Proroków. Możnaby arcyciekawe studyum napisać na temat tego duchowego powinowactwa pomiędzy Michałem Aniołem a twórcą Kazania Skargi i Grunwaldu, (w którym jest coś z Sądu Ostatecznego). Ja podkreślę tylko jeden zasadniczy rys w twórczości obu, mianowicie tragizm, który cechuje zarówno wszystkie dzieła Buonarottiego, jak większość dzieł Matejki. A tytaniczność postaci naszego mistrza, czyż tej nie przyklasnąłby Michał Anioł?! A jego rysunek?
Co pewna, to, że Matejko czuł w sobie »zbliżenie do Michała Aniola«, że sobie zdawał sprawę z pewnego podobieństwa, jakie nietrudno zauważyć pomiędzy nim a ponurym twórcą Niewolników z paryskiego Louvre’u. Nawet się z tem nie taił!
Czynił to przynajmniej w chwilach dobrego humoru, w których idąc za przykładem Michała Anioła, pisywał wiersze. Michał Anioł wsławił się swymi sonetami, czemużby on
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/346
Ta strona została przepisana.