Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/358

Ta strona została przepisana.

myślą na pól senną«, często na kilkanaście i więcej lat przed ich spełnieniem[1]

Między innemi przeczuł i przepowiedział narodziny wielkiego malarstwa polskiego. Przepowiedział nawet — w liście do Stattlera z r. 1845 — że to malarstwo wyjdzie z Krakowa, który mu stanie się kolebką. »A skrzydłem tej ziemi będzie Kraków, gdzie ty swego ducha i swoje piętno położysz. Lecz wierz silnie, nie w sztukę, ho to wyrażenie jest ohydną arlekinadą Francuzów, ale wierz, że każda sztuka jest narzędziem, otrzymanem z łaski Boga i danem duchowi dla finalnego celu, to jest dla spełnienia misyi swojej na ziemi«. Czytając ostatnie zdanie, tak pełne mistycznego poglądu na kapłaństwo sztuki, mimowoli myśli się o Matejce, który, malując swoje genialne obrazy, święcie wierzył, że spełnia swoją misyę na ziemi, a nigdy, kiedy brał pendzel do ręki, nie zapominał o owym finalnym celu... W tymże liście Juliusza, o kilkanaście wierszy poniżej, znajduje się dokładniejsze określenie, wyjaśniające, jak sobie Słowacki wyobrażał to przyszłe narodowe malarstwo polskie. Będzie to sztuka pełna »wspomnień o dawnej Polsce, tej wschodniobłyszczącej strony charakteru narodowego, która musi kiedyś wytrysnąć na wierzch obrazowością, podobną kolorytem do obrazów Pawła z Werony, z równym zgiełkiem osób, z równą wrzawą ko-

  1. I tak w wierszu p. t. Uspokojenie, pisanym już w epoce towianizmu, znajduje się ustęp o warszawskiej kolumnie Zygmunta, ustęp, w którym Słowacki, na kilkanaście lat przed lutym 1861 r., daje wyraźny obraz scen, jakie się w tym czasie miał rozegrać na placu Zamkowym.

    Jakieś smętne, dalekie muzyki chóralne,
    Które ja dziś ju z chwytam myślą na pół senną,
    Słysząc ten wiatr i strunę pod wiatrem kamienną...


    To samo da się powiedzieć o wierszu Słowackiego p. t. Paryż, napisanym w r. 1832, a zawierającą niby proroczą przepowiednię owej fatalnej zimy z r. 1871, gdy stolica Francyi, oblegana i bombardowana przez Prusaków, zapłonęła ogniem komuny.

    I kiedyś na cię spadnie deszcz płomieni...
    ... A na każdym domie
    Kula wyryje straszny wyrok Boga;
    Kula te mury przepali, przełomie,
    I wielka na cię spadnie kiedyś trwoga,
    I większa jeszcze rozpacz, bo to kula wroga.