szych poetów — aż do czasów Kraszewskiego i Sienkiewicza — nie odtworzył, nie wskrzesił tylu postaci historycznych polskich, co Słowacki, ani ich widział i ukazał w poetyczniejszem świetle, z większą plastyką, z równą świetnością kolorytu, z głębszem odgadnięciem ich charakterów. Czytając jego główne dzieła dramatyczne i epickie, jest się przeniesionym w daną epokę historyczną, oddycha się jej atmosferą, widzi jej ludzi. Balladyna, Lilla Weneda i Krakus są poetycznym obrazem czasów legendowych, przedhistorycznych, a to samo da się powiedzieć o pierwszych rapsodach Króla Ducha, tak świetnie odtwarzających legendowe postacie króla Popiela, Wandy, Piasta, Rzepichy, Ziemowita, Mieczysława i Dąbrówki. Gdzie są poematy czy dramaty, w którychby te wielkie postacie nakreślono świetniej, z większą siłą lub wdziękiem, a pojęto poetyczniej? Gdzie jest ten wieszcz polski, któryby piękniej opisał śmierć Wandy? Gdzie jest poemat, w którymby w poetyczniejszem świetle została ukazaną owa pamiętna chwila, »gdy cudowni goście zaszli do świętej chaty kołodzieja«? Kto nakreślił równie wspaniały obraz, jak ów opis uśpionego państwa i dworu Popiela, zawarty w drugim rapsodzie Króla Ducha? Kto piękniej, niż Słowacki, pojął i opisał chrzest Mieczysława i jego zaślubiny z Dąbrówką?... A coż dopiero mówić o rapsodzie, zatytułowanym Bolesław Śmiały, gdzie poeta opisuje królewską miłość z mieszczką Krystyną, potem kreśli szereg bizantyjsko‑rozwiązłych scen nocnych w wonnych świetlicach księżniczek kijowskich, aż w końcu, po przepysznym obrazie gorszących bachanalij na zamku krakowskim, ukazuje gromiącą postać św. Stanisława, jak wskrzesza Piotrowina... Kto widział Bolesława Śmiałego Matejki, temu przy czytaniu rzeczonego rapsodu Króla Ducha ciągle ten purpurowy obraz będzie stal na myśli...
Wogóle ma to Król Duch do siebie, że w nim Juliuszowe pióro, najczęściej maczane w purpurze, prawie ciągle, od początku do końca poematu, robi wrażenie Matejkowskiego pendzla.
Oto kilka przykładów:
Śród czeladzi
W podziemnych kuchniach gadano, żem blady,
Jak miesiąc, gdy się przejrzy w krwawej kadzi,
W której pływają gniazdem wężo‑gady;