Rzecz charakterystyczna, ze w przemówieniach tych lubił się powoływać na Słowackiego, cytować ustępy z poezyj »naszego Juliusza«. Zaszczytu tego — o ile wiem — nie dostąpił żaden z poetów: tymczasem autor Króla Ducha dostąpił go niejednokrotnie, a zawsze w okolicznościach, gdy Matejce tylko najszczytniejsze myśli mogły się cisnąć do głowy.
Raz, było to w Krakowie w roku 1878, w owym pa-
szego i najszczerszego przekonania, choć się na sobie znał, zarozumiałości i pychy nie miał. Ale wyraził się tak, że ludzie mieli prawo o nią go posądzać, myśleć, iż ma się za dzisiejszą inkarnacyę Króla Ducha, podług teoryi Słowackiego; w każdym razie, że się ma za takiego, jak wszyscy najwięksi z naszych zmarłych. Zabrakło mu jasności w myśli, a precyzyi w słowach; zabrakło uwagi, że słowa jego mogą być zrozumiane inaczej, niż je sam rozumiał«. Szlachetna obrona, ale nieprzekonywająca! Podobna idée fixe była bardzo łatwo zrozumiałą u Matejki, uwzględniwszy jego mistyczny sposób myślenia. Trudno też, czytając dosłowny tekst owej mowy przy odbiorze berła, które sam Matejko uważał za »godło królewskości«, doszukać się owej niejasności myśli, owego braku precyzyi w słowach, któremi prof. St. Tarnowski stara się tłómaczyć Matejkę: myśl, której wyrazem jest cała mowa, została sformułowaną bardzo jasno. A co się tyczy dumy Matejki, jego świadomości siebie, to sam prof. Tarnowski przyznaje, że »opinia« o Matejce była, że miał dumę wielką; przytaczano przykłady i dowody. Raz i drugi, i trzeci, miała ta duma wybuchnąć w słowach gwałtownych, wymownych wyrzutach: »Wy nie wiecie, co to Matejko! Wy kiedyś dopiero poznacie, co we mnie macie...« Słowa Juliuszowego Króla Ducha, że »mój duch — ludu jest duchem i głosem«, bardzo trafiały do przekonania Matejce. Dał tego niejednokrotnie dowody, czy to, kiedy słał swego Sobieskiego papieżowi, czy to, kiedy swoją Joannę d’Arc zamierzał podarować Francyi. Wszystko to były pomysły, świadczące, jaką wagę Matejko przywiązywał do swych wystąpień, gdy występował imieniem całego narodu. Gdy np. powziął pomysł ofiarowania Sobieskiego Leonowi XIII, powiedział wyraźnie, że »obraz swój daje, ale w tej myśli, żeby był od wszystkich, od narodu ofiarowany. Tam, — mówił — dokąd z pod Wiednia bieżał goniec z listem królewskim i chorągwią proroka, tam ślijmy obraz, chwilę tę uprzytomniający! Sobieski posyłał chorągiew proroka, on posyła swoje dzieło«... Jeszcze silniejszym argumentem, obalającym szlachetną apologię prof. Tarnowskiego, jest odezwa Matejki Do narodu, w sprawie ofiarowania Joanny d’Arc Francyi, odezwa, którą Matejko zamierzał nawet plakatami na rogach ulic ogłosić. (Zobacz dzieła St. Tarnowskiego o Matejce, str. 330—332).