do Balladyny, nad którą sobie tylu krytyków łamało głowy — napróżno. Oto, co w tej sprawie pisze zasłużony biograf, a zarazem przyjaciel Matejki[1]: »Malując Zółkiewskiego, wykładał mi raz swój sposób rozumienia Balladyny Słowackiego, a komentarz, choć może niezupełnie przystający do dzieła, był bardzo uderzający i oryginalny. Podług niego, Balladyna była alegoryą historyi polskiej. Dwie siostry, chowane razem w chacie, to początki niewykształconego jeszcze społeczeństwa; dziewczyna, olśniona blaskiem rycerza i pożądająca jego dostatków dla siebie, to wyrabiające się z tego społeczeństwa rycerstwo, szlachta. Zabójstwo Aliny wyobrażałoby ucisk ludu wiejskiego; zmowy Balladyny z Kostrynem — późniejsze konszachty z zagranicznymi panami; korona na głowie Grabca — przypadkowość i zbyt częsta nietrafność elekcyi; Filon, zakochany sentymentalnie w umarłej Alinie — symbol czczych i niedołężnych sympatyj dla ludu, które nieraz odzywały się skargą i narzekaniem, a nic nigdy zrobić i poradzić nie mogły. Sąd, jaki Balladyna wydaje na siebie samą, to ten rachunek sumienia i postanowienie poprawy, jakich wyrazem był Sejm czteroletni z ustawą majową, a piorun, który potem zabija Balladynę, to drugi i trzeci rozbiór«.
Komentarz ten, poddany analizie krytycznej, może nasuwać wiele argumentów przeciw takiemu tłumaczeniu poematu, ale zaprzeczyć się nie da, że jest bystry, ciekawy, a nadewszystko świadczy o tem, iż »wizye dziejowe naszego Juliusza« miały swego szczerego wielbiciela w genialnym twórcy Kazania Skargi.
- ↑ St. Tarnowski, Matejko, str. 154. Obszerniej o tym Matejkowskim komentarzu do Balladyny pisze St. Tarnowski w swoich Dwóch odczytach, mianych w Poznaniu o Balladynie i Lilli Wenedzie Słowackiego.