w którym się przyszły mistrz urodził, w którym przeżył swoje lata dziecinne, w którym z zapałem rozczytywał się w Wieczorach pod lipą i Śpiewach historycznych, i w który m już, jako 7‑letni chłopczyk zdradzał ochotę i talent do ołówka i pendzla, dom ten, do którego Matejko, dzięki owym wspomnieniom właśnie, musiał być wyjątkowo przywiązany, stał się w r. 1872 jego własnością. Wielki malarz, który już jako twórca Skargi, Reytana, Batorego i Unii, nietylko zażywał rozgłośnej sławy europejskiej, ale zaczął dochodzić do majątku, doszedłszy do niego, przedewszystkiem starał się zadosyć uczynić pragnieniu, które już był żywił oddawna: mieć swój własny dom. Ten, w którym dotychczas mieszkał i malował »na Krupnikach« (t. j. przy ulicy Krupniczej), był ciasny i niedogodny, a choć szczupły, to jednak nie własny. We własnym, choćby to był dom nieduży, byle z ogródkiem, czułby się o wiele szczęśliwszym...
Nagle zdarzyła się okazya taniego nabycia domu przy ulicy Floryańskiej. Wprawdzie był to dom bez ogródka, ale miał tę wyższość nad innymi, że niegdyś, aż do chwili śmierci ojca twórcy Unii, należał do jego rodziców... Skończyło się na tem, że Matejko kupił ten dom, czyniąc to zaś, powodował się nietylko tym względem, że wogóle pragnął być właścicielem podobnej nieruchomości, ale i dlatego również (a może dlatego głównie), że tutaj, w tych murach przeżył swe lata dziecięce, że z tego domu zaczął chodzić do szkoły (najprzód do św. Barbary, a potem do św. Anny), że w tym domu po raz pierwszy zaczął marzyć o swych późniejszych obrazach, że tu się poczuł artystą. Jakoż cieszył się szczerze, gdy mu się udało nabyć tę kamienicę, a w jak dobry humor wprawiła go ta okoliczność, niech zaświadczy jego list z dnia 13 czerwca 1872 r., pisany do siostrzeńca Serafińskiego, list, w którym miedzy innemi znajduje się taki humorystyczny ustęp à propos świeżego kupna domu: »Gdybyś nie siedział w Wiedniu, a przechadzał się w Krakowie po Floryańskiej ulicy, spojrzałbyś na dom pewien, pod liczbą 363 stojący, dziś, niestety! własność Jana Matejki. Wystaw sobie środek domu bez dachu, w czasie kanonady niebieskiej i deszczyku, przypominającego Siklawę tatrzańską, zrazu gwałtowną, po schodach, później gdzieś w piwnicach mile szemrzącą. Ale to, to wszystko jeszcze poetyczne, jak zauważyć możesz. Lepszych się rzeczy dowiesz.
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/377
Ta strona została przepisana.