jest przykrem, gdy się je podda analizie: oto się chodzi po komnatach, w których mieszkał największy z naszych malarzów, jeden z największych malarzów ludzkości, a nigdzie się nie widzi obrazów. Na tych ścianach, choć obwieszonych wspaniałemi makatami, chciałoby się widzieć złote ramy, a z tych ram wygdądające malowidła Matejki. Pragnienie to, zupełnie naturalne w obrębie tych murów, staje się tem dotkliwszem, gdy się wie, że za życia Matejki ścian tych nie było widać z pod obrazów, obrazów, których nigdy nie przeznaczał na sprzedaż, które malował dla siebie, dla swoich, a malował z pietyzmem czułego ojca rodziny, dumnego ze swych dziatek, szczęśliwego z ich posiadania. Matejko, szalenie kochający swoją żonę, niemniejszą miłością darzył dzieci, których miał czworo. Ta miłość męża i ojca rodziny, miłość, która tak sympatyczne światło rzuca na Matejkę‑człowieka, sprawiła, że do najcelniejszych portretów, jakie wyszły z pod jego genialnego pendzla, należą portrety żony i dzieci mistrza. Dzieci malował aż pięć razy, a niektóre z tych portretów, jak np. portret trojga dzieci, lub Jerzy Matejko na kucu, są arcydziełami, natchnionemi tem samem uczuciem ojcowskiem, które Kochanowskiemu podyktowało Treny, z tą różnicą oczywiście, że piórem Kochanowskiego powodowała rozpacz ojca, który się nie może pocieszyć po stracie dziecka, kiedy pendzlem Matejki powodowała »pociecha« szczęśliwego rodzica, który z lubością i dumą pogląda na swoje dzieci. Zonę malował dwa razy: raz w r. 1865, zaraz po ożenieniu się, raz w r. 1877. Pierwszy portret, który uległ zniszczeniu, miał być jeszcze piękniejszy, aniżeli drugi, choć i ten, przedstawiający panią Matejkową w ślubnym stroju, jest taki, iż się w nim poprostu zakochać można. Jest to portret kobiety młodej i pięknej, nad wszelki wyraz powabnej, portret kobiety kochanej aż do ubóstwienia, do szaleństwa, malowany przez męża, który, namiętnie rozkochany w swej żonie, jak Zygmunt August w Barbarze, malując jej wizerunek, chciał nim dać artystyczny wyraz swojej miłości, śpiewał swoją Pieśń nad pieśniami.
Portrety te, w które Matejko włożył tyle uczucia, tyle czułości kochającego męża i ojca, już nie zdobią ścian tego salonu. Co się stało z nimi? Gdzie się podziały? Prawie wszystkie zostały... sprzedane, a cudowny Portret żony, poemat nie portret, jest do sprzedania! Można go kupić u syna...
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/390
Ta strona została przepisana.