szość tego Kazimierza, jak żeby to był jego pogrzeb prawdziwy! A przytem świadomość, że to nie teraz, że pięćset bez jednego lat w tył, że zamek inny..., że wszystko inne: my biedni dworzanie za tą ubogą trumną króla! Jakby się to wydało tym, co inny zamek, inne pogrzeby widzieli?... Było dziwnie gorzko, ale i błogo razem. Było jakieś uszczęśliwienie rzewne w tem, że się widziało kości i włosy Kazimierza; a ta jego korona, po pięciu wiekach z grobu wychodząca na świat, na jasne słońce...
»Był potem pogrzeb, wspaniale urządzony, z deputacyami całego kraju, uroczysty, malowniczy. Ale ten obchód przygotowany, paradny, z całą swoją okazałością, nie przejmował tak do głębi duszy, jak to niespodziewane odkrycie kości i złożenie ich do trumny.
»Zostaliśmy tam długo, nie mówiąc do siebie prawie nic, myśląc wszyscy to samo i dużo. Rzewuski fotografował insygnia. Matejko szkicował. Z tego szkicu i z tego wspomnienia powstał obrazek, Wnętrze grobu Kazimierza. Jest zupełnie, najzupełniej tak, jak tam było. Jeżeli obrazek się przechowa, to po wiekach jeszcze dowiedzą się z niego ludzie, jak znaleziono grób i kości Kazimierza W. w r. 1869«.
Obrazek się przechował i jest jedynym obrazem olejnym mistrza, który w tej chwili, wisząc w jego dawnym salonie, jest własnością Towarzystwa imienia Jana Matejki. Jedynym! Miejmy nadzieję, że z czasem przybędzie ich więcej... Obecnie jest jeszcze jeden rysunek ołówkowy: wykończony szkic do ikonostasu w kościele św. Norberta w Krakowie, wyobrażający Chrystusa »na niebiesiech«...
I to już wszystko? Na szczęście, nie. Towarzystwo posiada jeszcze tak zw. Słownik Matejki, przedstawiający się w postaci kilkuset rysunków — przeważnie na kalce — wklejonych do kilku grubych woluminów. Jest to prawdziwa encyklopedya kostiumów polskich, węgierskich, niemieckich, czeskich, hiszpańskich, włoskich, angielskich, szwedzkich, etc. etc., obejmująca epokę kilkusetletnią: począwszy od wieków średnich, a kończąc na copfach i koronkach wieku XVIII. Gdziekolwiek zdarzyło się Matejce, czy to w jakiem dziele historycznem czy w jakiem piśmie ilustrowanem, zobaczyć jakiś kostium starodawny, zaraz go z najdrobniejszemi szczegółami przerysowywał, bądź na cienkiej żółtawej kalce, bądź na pierwszym
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/392
Ta strona została przepisana.