Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/40

Ta strona została przepisana.
I.

Od bardzo dawna, bo już od XVII wieku począwszy, byli Radziwiłłowie spokrewnieni z domem Hohenzollernów; to też i w r. 1796 nie dziwiono się wielce, kiedy Antoni Radziwiłł, syn ostatniego wojewody wileńskiego, księcia Michała, ożenił się z synowicą Fryderyka II, Ludwiką, urodzoną z księcia Ferdynanda Pruskiego i Luizy, córki margrabiego von Brandenburg-Schwedt.
Jeżeli co było dziwnego w tem małżeństwie, to chyba czas jedynie, w którym ono doszło do skutku... Ale fakt stał się faktem: synowica Fryderyka II została księżną Radziwiłłową. Stąd, oczywiście, serdeczny stosunek z dworem Fryderyka Wilhelma II, a w rok później z dworem Fryderyka Wilhelma III. Ten ostatni, wstąpiwszy w r. 1797 wraz z swą piękną małżonką Luizą na tron ojcowski, był szczególniej życzliwie usposobiony dla Radziwiłłów, a księżnę Radziwiłłową nietylko poważał i kochał, ale nawet w trudnych okolicznościach, których w czasie panowania jego, dzięki Napoleonowi, nie brakło nigdy, posługiwał się »jej wpływem w Niemczech«. Nasuwa się pytanie, czy przypadkiem ten właśnie »wpływ w Niemczech«, jakim się cieszyła księżna Antoniowa Radziwiłłowa, nie był tym »serdecznym« łącznikiem między Radziwiłłami a dworem berlińskim, czy nie on był źródłem tej »przyjaźni« z Wilhelmem i Luizą, przyjaźni, z której książę Antoni tak był dumny, a z której, gdy przyszło powołać się na nią, miał tak mało!
W każdym razie miał tyle, że mieszkając w Berlinie, w swoim pałacu przy Wilhelmstrasse (z czasem sprzedanym Bismarkowi), dobrze był widziany na dworze, a dzieci jego, często zapraszane do zamku, miały zaszczyt bawić się z dziećmi królewskiemi. Prócz tego miał jeszcze jedną satysfakcyę: oto urocza Königin Louise przyjaźniła się zarówno z jego żoną, jak i z teściową, ks. Ferdynandową Pruską. Podkreślić wypada,

    naszpikowana sentymentalnymi wykrzyknikami i przesadnem unoszeniem się nad pięknością gór szlązkich. Pani Wodzicka, posługując się stroną dokumentową tej pracy (listami cesarza Wilhelma do jen. Natzmera), dodaje nadto »kilka słów czerpanych po większej części z ust osób, u których obraz księżniczki Elizy pozostał z lat młodzieńczych żywo w pamięci i sercu«.