funkcyonowały hamry, kując młotami poruszanymi siłą wody, była stara murowana karczma, dzierżawiona przez węgierskiego żyda, a choć droga, prowadząca do Kuźnic, była pełna wybojów i kamieni, mimo to karczmarz robił doskonałe interesa na amatorach kawy z cykoryą, przestałego piwa okocimskiego i nieprawdziwego ementalera.
Jakże się wszystko zmieniło od owego czasu! Co za różnica pomiędzy dzisiejszem Zakopanem a owem sielankowem z przed lat kilkunastu! Przedewszystkiem trzy czwarte drogi do Zakopanego jedzie się koleją, a i z Chabówki nie wszyscy decydują się na jazdę wózkiem góralskim: tylko konserwatyści lub nowicyusze jeżdżą budkami; inni wolą tę drogę odbyć w wygodnych landach, z któremi furkom tem trudniej konkurować, że za powóz płaci się tyleż, co za parokonną furę. Jakoż wszyscy szanujący się goście przekładają ten cywilizowany sposób lokomocyi, a budki biorą tylko na rzeczy i dla służby. Przyjechawszy do Zakopanego, jeśli się nie wynajęło z góry mieszkania, ma się do wyboru aż trzy hotele, urządzone całkiem po europejsku: portyer w liberyi, elektryczne dzwonki, służba we frakach, materace sprężynowe, kuchnia francuska, zastawa paryska lub wiedeńska, wina jakie kto chce, obok kawiarnia, mnóstwo dzienników, bilardy. Mieszka się w specyalnie budowanych willach (miłośnicy prostoty trzymają się jeszcze chat góralskich) w stylu zakopiańskim; wille te mają duże okna o lustrzanych szybach, dające mnóstwo światła. Wewnątrz widać względny komfort, meble w stylu góralskim, łóżka angielskie, piece kaflowe. Przed domem ogródek: klomby, kwiaty, szklanne kule na tyczkach, czasami i fontanny. Nadto na wszystkich ulicach widzi się mnóstwo eleganckich willi jedno‑ a nawet dwupiętrowych, znowu przeważnie w stylu zakopiańskim; niektóre z nich, zbudowane według rysunku Witkiewicza, są prawdziwemi arcydziełami architektury podhalańskiej. Wszędzie widać oszklone werandy, tarasy, dachy z wieżyczkami, gustowne i wielce oryginalne bramy wjazdowe, ażurowe parkany, a wszystko stylowe, nie banalne, swojskie.
W wielu willach są pensyonaty na wzór angielskich, a niektóre z tych pension de familie zalecają się takim kom fortem i wykwintem, że — jak mnie zapewniał ktoś — na wyspie White nie mieszka się ani żyje lepiej. Takich pensyo-
Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/411
Ta strona została przepisana.